Tłumacz języka migowego. Kim był? Kim jest? Kim będzie?
Gratulujemy Aleksandrze Kalacie-Zawłockiej wytrwałości w pracy nad publikacją, którą mamy przyjemność dziś polecić. To obowiązkowa pozycja dla tłumaczy polskiego języka migowego!
“W jednym tomie zebrane zostały teksty poświęcone wyłącznie tematyce przekładu języka migowego. Autorzy poszczególnych artykułów odnoszą się do zmian, jakie nastąpiły w tym zakresie w ostatnim dziesięcioleciu, dzieląc się wiedzą, doświadczeniami zawodowymi, obserwacjami oraz wynikami badań. Szczególną wartość publikacji stanowi połączenie perspektyw, z jakich omawiane jest w niej tłumaczenie polskiego języka migowego (PJM): słyszących i Głuchych specjalistów, tłumaczy i badaczy PJM oraz jego przekładu. Jest to historyczny zapis wczesnego etapu rozwoju translatoryki migowej w Polsce.”
Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego
Jak możemy zachęcić Was do sięgnięcia po tą pozycję? Wystarczy zaprezentować listę autorów i tytuły artykułów!
- Maya de Wit, Tłumaczenie języka migowego w Europie – spojrzenie wstecz na rozwój profesji.
- Agnieszka Biernacka, Współpraca Instytutu Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego ze Stowarzyszeniem Tłumaczy Polskiego Języka Migowego: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość.
- Aleksandra Kalata-Zawłocka, Tłumaczenie języka migowego jako przedmiot badań naukowych.
- Magda Schromová, Joanna Ciesielska, Tłumaczenie artystyczne – z czym to się je?
- Małgorzata Talipska, Realizacja praw językowych polskich Głuchych przez samorządy.
- Monika Szczygielska, Rola profesjonalnego tłumacza języka migowego w zapewnianiu dostępności wydarzeń i transmisji.
- Monika Kozub, Mateusz Bartczak, Łukasz Stanek, Tłumacz polskiego języka migowego oczami klienta. Wpływ czynników zewnętrznych zaburzających odbiór komunikatów.
- Natalia Rudkiewicz, Damian Rzeźniczak, Emisja migowa.
- Dorota Ahsan, Małgorzata Bezubik, Work-life balance, czyli jak się nie wypalić w pracy tłumacza.
Jeśli jeszcze nie jesteście pewni, posłuchajcie rozmowy Aleksandry Kalaty – Zawłockiej z Cezarym Łasiczką w programie OFF Czarek Radia TOK FM.
Transkrypcja:
CŁ: Dzień dobry. Cezary Łasiczka. To jest program OFF Czarek. Witam Państwa bardzo serdecznie i zapraszam na dzisiejsze spotkanie. A państwa i moim gościem jest Pani Doktor Aleksandra Kalata-Zawłocka, Zakład Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Dzień dobry Pani Doktor.
AKZ: Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.
CŁ: Niedawno ukazała się bardzo interesująca publikacja pod redakcją naukową Pani doktor Aleksandry Kalaty-Zawłockiej i temat jest ważny. Pomyślałem, że warto porozmawiać i o publikacji i o kwestiach, których ona dotyczy. Publikacja jest zatytułowana “Tłumacz języka migowego. Kim był? Kim jest? Kim będzie?” Myślę, że nasi słuchacze i słuchaczki doskonale domyślają się z samego tytułu z czym mamy do czynienia. Ta publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. No więc myślę, że warto od razu skoczyć na główkę do tematu i też też może kierować się nawet tytułem, ale ponieważ w przestrzeni publicznej w rozmowach pojawiają się różne nazwy dotyczące komunikacji to myślę, że warto na początek doprecyzować co czym jest. Bo pojawiają się na przykład terminy: język migowy, język migany, PJM, SJM. Czym różni się PJM od SJM i właściwie z czym mamy do czynienia mówiąc język migowy, migany, PJM?
AKZ: Zarówno PJM jak i SJM uznawane są za formy komunikacji występujące w środowisku osób głuchych, tutaj u nas w Polsce. SJM jest to taka forma komunikacji sztuczna, która została stworzona przez osoby słyszące na potrzeby między innymi łatwiejszej komunikacji z osobami głuchymi i jest ona łatwiejsza w opanowaniu dla osób słyszących. Również miała na celu pomóc w nauczaniu języka polskiego dzieci głuchych. Kiedyś język migowy był zakazany, nie można było używać głównie w szkołach. Było to pokłosie takiego bardzo znanego, niesławego Kongresu w Mediolanie 1880 roku. Tam języki migowe zostały uznane za niewartościowe, nie w pełni wartościowe sposoby komunikacji osób głuchych i uznano, że osoby głuche, dzieci głuche powinny się uczyć przede wszystkim mówić, odczytywać język z ruchu warg, pisać, a nie migać. Także miganie to jest takie coś, co upośledza osoby głuche i przeszkadza w wejściu w środowisko osób słyszących, przeszkadza w integracji ze światem osób słyszących. Pokłosiem właśnie tego kongresu były różnego rodzaju zakazy w szkołach na całym świecie. W szkołach dla głuchych nie można było używać języków migowych, nie mogli się nim posługiwać nauczyciele, nie mogli się nim posługiwać uczniowie i właśnie też wprowadzenie systemu językowo-migowego miało na celu odwrócenie tej tendencji i sprawienie, że język migowy w jakiejkolwiek formie, nawet takiej sztucznej, będzie używany w szkole dla głuchych. SJM to jest swego rodzaju język polski można powiedzieć, tylko, że w znakach. To jest pewna forma realizacji języka polskiego. Możemy powiedzieć, że język polski może być mówiony, może być pisany, tak też może być zamigany. Po prostu zamiast słów języka polskiego używamy znaków zapożyczonych z naturalnego języka głuchych, z PJMu. Podstawiamy je właśnie do polskiej gramatyki i słowo po słowie, czyli znak po znaku właśnie migamy tak jakbyśmy mówili w języku polskim. I bardzo często gdy posługujemy się tym systemem językowo-migowym, jednocześnie mówimy i migamy. I ktoś kiedyś zauważył, że “O! Jak wspaniale niektórzy tłumacze potrafią mówić jednocześnie w dwóch językach: i mówią i migają”. Nie, nie. To jeden i ten sam język, tylko jednocześnie używany w dwóch realizacjach. To tak jakbyśmy jednocześnie mówili i pisali.
CŁ: Czyli PJM, czyli polski język migowy to jest naturalny język, który jako pierwszy poznają na przykład dzieci, których obydwoje rodzice są głusi. On jest rozwijany przez osoby głuche. Ma gramatykę i to jest inna gramatyka niż gramatyka języka polskiego.
AKZ: Tak.
CŁ: Tutaj mamy i mimikę, która jest ważna i ruchy głowy, tułowia, kontakt wzrokowy, patrzenie, pauzy…
AKZ: Absolutnie.
CŁ: …stany emocjonalne. Natomiast SJM zwany językiem miganym to jest akronim od systemu językowo-migowego i to jest to o czym Pani mówi, czyli to jest jakby przekład języka polskiego na język..
AKZ: Znaki.
CŁ: …na znaki.
AKZ: Tak.
CŁ: Czyli mamy system i język jeden jest z jednym środowisku, a drugi jak gdyby umożliwia… No dobrze, powróćmy. To tyle szanowni państwo tytułem wstępu, żebyśmy wiedzieli z czym w ogóle mamy do czynienia w naszej komunikacji. Zastanawiam się jak zmienił się dostęp do tłumaczy, bo o tłumaczach języka migowego dzisiaj rozmawiamy, biorąc pod uwagę, nie wiem, ostatnie 50 lat. Może to jest dobry okres kiedy pojawiał się na przykład w programach telewizyjnych tłumacz języka migowego. No, ale jeżeli chodzi o jakieś filmy, nie wiem, sensacyjne, inne programy, tego nie było. Oczywiście nie było go też na imprezach różnego rodzaju. Nie było go w teatrach, w kinach i tak dalej i tak dalej. Co się zmieniło jeżeli chodzi o tłumaczy języka migowego zarówno jeśli chodzi o liczbę, jak i przygotowanie?
AKZ: Zmieniło się bardzo dużo. Początkowo, w tym czasie kiedy język migowy pojawi się w telewizji i był używamy do tłumaczenia programów telewizyjnych właśnie pojawił się, mówimy język migowy, ale tak naprawdę pojawił się system języka migowego, system językowo-migowy. To jest to o czym wspominałam wcześniej. Nie był to język naturalny głuchych, dlatego że kiedyś wychodzono z założenia, że jak używano systemu, to to jest taka lepsza forma komunikacji głuchych niż naturalny ich język. Naturalny język migowy głuchych był uznawany za taki prymitywny. Za taki, system komunikat, taką formę komunikacji, której należy używać w domu. Nie publicznie, nie w telewizji. I to było takie tłumaczenie właśnie systemem językowo-migowym, i to było początkowo wykonywane w telewizji, ale też w bardzo wielu sytuacjach życia codziennego. I to się między innymi zmieniło. W pewnym momencie ja myślę, że też bardzo przyczyniło się do tego właśnie powstanie Stowarzyszenia Tłumaczy Polskiego Języka Migowego. Właśnie dzięki naszym działaniom, dzięki pracy stowarzyszenia ta świadomość, że język naturalny głuchych powinien być stosowany w tłumaczeniu również w telewizji, również w sytuacjach publicznych jak konferencje czy wykłady. To się zmieniło. Tłumacze zaczęli w pewnym momencie przechodzić z używania tego systemu językowo-migowego na PJM. To jest jedna rzecz. Druga rzecz – początkowo tłumaczeń było mniej. Były one wykonywane w takich sytuacjach życia codziennego…
CŁ: Pani doktor, ja tutaj przerwę, dlatego, że zbliżamy się powoli do informacji radia TokFM, a wyczuwam, że temat jest szerszy, więc pozwoli pani, że do tej drugiej rzeczy powrócimy po informacjach. Informacje o 10:20. Państwa i moim gościem jest pani doktor Aleksandra Kalata-Zawłocka z Zakładu Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Informacje. po informacjach wracamy.
(przerwa)
CŁ: Państwa i moim gościem jest pani doktor Aleksandra Kalata-Zawłocka, Zakład Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Pod redakcją naukową pani doktor ukazała się publikacja “Tłumacz języka migowego. Kim był? Kim jest? Kim będzie?”. Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego za tę publikację odpowiada i przed informacjami pytałem się co się zmieniło, jeżeli chodzi o dostępność, przygotowanie. I przerwałem pani, tzn. informacje nam przerwały, więc wracamy do tego wątku. Bardzo proszę.
AKZ: Tak, zaczęłam chyba mówić, że tych tłumaczeń pojawiło się znacznie więcej poza takimi sytuacjami dnia codziennego jak np. wizyta u lekarza czy wizyta w urzędzie. Zaczęły się pojawiać tłumaczenia w różnych innych środowiskach, na przykład w środowisku akademickim, na konferencjach, w sytuacjach biznesowych, właśnie też w środowisku artystycznym. Czyli zwiększyła się dostępność do różnych wydarzeń, do różnych sfer życia społecznego dla osób głuchych dzięki temu. Co się jeszcze zmieniło? Zmieniło się to, że tłumacze wraz z tym, że osoby głuche zyskiwały coraz szerszą dostępność do różnych sfer życia społecznego, jak powiedziałam, do edukacji między innymi, powstawały też różne nowe uregulowania legislacyjne. Osoby głuche zaczęły bardziej aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym. Zaczęły częściej wypowiadać się w swoim imieniu, w imieniu swojej grupy, swojego środowiska. I pojawiła się potrzeba zapewnienia przekładu z języka migowego na język polski. Wcześniej było to mniej znane zjawisko. Tłumacze głównie tłumaczyli dla głuchych, po to żeby, no właśnie, u lekarza można było się porozumieć czy żeby osobie głuchej coś przekazać, jakąś ważną informację. To głusi chcieli mieć dostęp do świata słyszących i im się zapewniało tłumaczenie. I nawet tak się kiedyś mówiło, że tłumacze języka migowego to są tłumacze głuchych albo dla głuchych. Tymczasem w pewnym momencie, właśnie kiedy głusi zaczęły się wypowiadać nie tylko odnośnie do swojej kultury, swojego języka, ale też w takich kwestiach w jakich wypowiadają się osoby słyszące: i na konferencjach, i w środowisku akademickim, i jako działacze, i jako naukowcy, badacze, specjaliści po prostu. Nagle okazało się, że tłumaczy muszą zacząć tłumaczyć ich wypowiedzi z języka migowego na język polski. To był taki trochę powiedziałabym szok, ale też taki krok milowy dla tłumaczy języka migowego, że osoby głuche też mają głos, też mogą uczestniczyć w życiu całego naszego społeczeństwa. I tłumacze stali się właśnie takim głosem osób głuchych. Pojawiła się się potrzeba przetłumaczenia na przykład z języków obcych. Tłumacze zaczęli pracować między językiem angielskim na przykład a polskim językiem migowym. Nie ma w Polsce wielu tłumaczy, którzy dobrze to robią, umieją to robić jeszcze, ale ta grupa tłumaczy właśnie, którzy wychodzą tylko poza tłumaczenie język polski – PJM, jest coraz większa. Powstała grupa głuchych tłumaczy, czyli do tej pory mówiliśmy, że tłumaczą słyszący tłumacze tak zwani Coda, czyli dzieci głuchych rodziców, ale tak naprawdę dawno temu już osoby głuche zajmowały się tłumaczeniem i w pewnym momencie tu u nas w Polsce też do tego wróciliśmy. To znaczy osoby głuche zaczęły tłumaczyć między językiem polskim jak i językiem migowym, ale też na przykład między językami migowymi z zagranicy. Przyjeżdżali goście zagraniczni do nas. Nasi głusi wyjeżdżają też za granicę. Potrzebują tłumaczenia między dwoma językami migowym albo między polskim językiem migowym a tzw. International Sign, czyli takim międzynarodowym systemem komunikacji. I tutaj się sprawdzają właśnie głusi tłumacze przede wszystkim w takim tłumaczeniu. Pojawiły się…. tak?
CŁ: Nie, proszę mówić, bo chciałem przejść do innego tematu, ale proszę mówić, bo to jest bardzo interesujące.
AKZ: Tak. Pojawiły się też wraz z powstaniem Stowarzyszenia, wraz z takim rozpoczęciem procesu profesjonalizowania się zawodu tłumacza, tłumacze zaczęli po pierwsze korzystać ze specjalnie stworzonych w tym celu zasad etyki tłumaczeniowej. Zaczęli stosować standardy zawodowe. Jeden z nich na przykład, teraz już znany i popularny, kiedyś absolutnie o nim nie mówiono, nie słyszano i nie stosowano, to jest tłumaczenie w tzw. teamie, czyli w parze, w zespole tłumaczeniowym.
CŁ: No właśnie, bo badania pokazały, że po ok. 20 minutach wierność przekładu troszeczkę się zmienia, zmniejsza się, więc chodzi o to, aby były teamy, żeby wymieniać się co jakiś czas, aby ta jakość tłumaczenia była jak najlepsza.
AKZ: Tak, tak, tak. Oczywiście. I ta zasada pracy w teamie. Z własnego doświadczenia obserwuję jak ona została wdrożona u nas w Polsce. Przyszła do nas z zagranicy. Nie chwaląc się, ja przywiozłam tę zasadę z konferencji, która się odbyła w Czechach w 2006 roku. Konferencja dotyczyła właśnie tłumaczenia w teamie i ja pamiętam, przyjechałam taka zafascynowana tą konferencją i tym, że w ogóle poznałam tłumaczy języka migowego z całej Europy i, że właśnie to jest taki fantastyczny pomysł, że tłumacze nie tłumaczą w pojedynkę. U nas na początku było takie podejście: Jak to? Dwóch tłumaczy? Ale po co? Ale to wyjdzie drożej, ale to będzie przeszkadzać jak się tłumacze będą zmieniać. I tłumacze na początku byli lekko zdziwieni i niezbyt chętni, przychylni temu pomysłowi i też środowisko osóby głuchych miało takie wątpliwość jak to będzie. Okazało się, że ta zasada z czasem się przyjęła bardzo dobrze i tak jak na początku klienci mówili “ O nie, ja nie będę płacić za dwóch tłumaczy. To chyba coś źle świadczy o tłumaczu skoro potrzebuje kolegi do pary”. Tak teraz jeszcze jak byłam prezeską Stowarzyszenia, dostawaliśmy telefony z prośbą od klientów o kontakt z tłumaczami, to klienci mówili: “Czyli teraz na tę konferencję potrzebujemy dwóch czy nawet trzech?”. Czyli to już nawet w świadomości….
CŁ: To bardzo dobrze, że się nowe standardy przyjmują.
AKZ: Tak, absolutnie.
CŁ: Chciałem przeskoczyć takiego rozdziału, który mnie szczególnie zainteresował. Mówiliśmy o tym, że na początku, czyli kilkadziesiąt lat, w telewizji, niektórych programach pojawiał się tłumacz. No ale o tłumaczu czy tłumaczach w takich instytucjach jak teatr, czy też takich miejscach jak kino, wieczór poetycki można było pomarzyć. Po pierwsze pewnie pytanie było jak to zrobić, żeby tłumaczyć to co się dzieje na scenie i nie przeszkadzać? Albo czy da się przetłumaczyć poezję? Albo co z utworami muzycznymi? Czy w ogóle da się przetłumaczyć utwór muzyczny na język? Okazuje się Szanowni Państwo, że można. Zacznijmy może od teatru. Teatr jest o tyle ciekawy, że jest kilka sposobów tłumaczenia teatralnego. I tutaj posłużę się tą publikacją: statyczne, strefowe, cieniowe oraz eksperymentalne To jest fascynujące Pani Doktor.
AKZ: Tak, tak, to jest fascynujące. W ogóle przekład języka migowego jest fascynujący. Ale zwłaszcza ja rozumiem też właśnie tą fascynację taką artystyczną wersją języka migowego, bo my na co dzień mamy do czynienia z takim językiem migowym, powiedziałabym, użytkowym typu w informacjach właśnie, gdzieś w telewizji widzimy tłumacza, który przekłada informację w taki sposób rzetelny, informacyjny właśnie. W środowisku akademickim widzimy przekład wykładów na przykład też w taki sposób, powiedziałabym, informacyjny czy też na konferencji. Natomiast tutaj mamy do czynienia z taką wersją języka – artystyczną, tak jak w przypadku innych języków, tak jak w przypadku języków fonicznych – bardziej ozdobną, bardzo wyrafinowaną i taki też jest przekład artystyczny. I można go zapewniać na różne sposoby. Tak jak Pan wymienił właśnie tłumaczenie w teatrze. Tłumaczenie może być statyczne, czyli na przykład tłumacz znajduje się z boku sceny jeden tłumacz bądź dwóch tłumaczy coraz częściej, na szczęście. Oni wykonują tłumaczenie całej sztuki będąc umiejscowionymi właśnie w jednym miejscu. Na nich, bądź na nią, na niego jest skierowane światło i głusi widzowie mogą patrzeć sobie na tłumacza w tym jednym miejscu. Ale co rodzi takie problemy jak tzw. efekt ping ponga na przykład. Czyli osoba głucha, która patrzy na tłumacza i widzi tylko warstwę językową sztuki a potrzebuje też wiedzieć różne inne rzeczy, czyli kto jest na scenie, kto w danej chwili mówi, kto się przemieszcza, co się dzieje. Wszystko to, czego tłumacz taki sposób statyczny właśnie nie jest w stanie oddać. No i właśnie głusi widzowie muszą zmieniać swoje spojrzenie: z tłumacza na scenę, ze sceny na tłumacza. I co spojrzą na tłumacza, to stracą to co na scenie, jak patrzą na scenę to nie widzą co miga tłumacz. I to jest taki trochę…
CŁ: Czyli dużo lepiej nadaje się do tego tłumaczenie strefowe.
AKZ: Tak, znacznie lepiej. Jest to krok do przodu, jak najbardziej. To jest takie tłumaczenie, w którym scena jest podzielona na strefy, dwie, czasem na trzy. I w każdej strefie jest rozmieszczony tłumacz i w zależności od tego, do której strefy wejdzie aktor, to ten tłumacz wypowiedzi danego aktora tłumaczy. Czyli właśnie takie działanie na strefy. To jest już dużo lepiej, dlatego, że rzeczywiście wzrok osoby głuchej, głuchego widza, skupia się w tej konkretnej strefie. Jest to rozwiązanie znacznie lepsze natomiast jeszcz nie idealne. Jeszcze lepsze tłumaczenie, które zostało wypracowane to jest tzw. tłumaczenie cieniowe. Czyli tłumacze stają się cieniami aktorów na scenie i każdemu aktorowi na tej scenie jest przypisany jeden tłumacz, który za nim podąża, który porusza się w podobny sposób i który tłumaczy wypowiedzi tego jednego, konkretnego aktora na scenie. I to jest takie rozwiązanie, które właśnie zmniejsza lub bardzo, bardzo minimalizuje ten efekt ping ponga i wtedy osoba głucha patrzy na aktora i na tłumacza jednocześnie, nie tracąc nic ze sztuki, z tego co się dzieje właśnie w danym momencie.
CŁ: No ale taki spektakl trzeba inaczej przygotować, bo podwajamy liczbę osób na scenie.
AKZ: Zdecydowanie. Zdecydowanie jest to najdroższa forma tłumaczenia, realizacji tłumaczenia teatralnego i taka, powiedziałabym, najchętniej widziana przez głuchych, chętnie widziana przez tłumaczy natomiast najmniej chętnie przez reżyserów (śmiech), przez teatry, dlatego że jest ona kosztowna, jest ona bardzo wymagająca, jeśli chodzi o przygotowanie, bo do tłumaczenia takiego jak statyczne czy strefowe przygotowują się głównie tłumacze, chociaż cała ekipa teatralna również, to jednak w przypadku tłumaczenia cieniowego bardzo istotne jest zgranie naprawdę wszystkich zaangażowanych w spektakl. I jeszcze jest tłumaczenie eksperymentalne, o którym nie wspomniałam.
CŁ: To proponuję żebyśmy do tłumaczenia eksperymentalnego i do tłumaczenia poezji i utworów muzycznych powrócili po informacjach Radia TOK FM bo te też zbliżają się. Pani Doktor Aleksandra Kalata-Zawłocka z Zakładu Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego jest Państwa i moim gościem. informacje już za kilka minut, o godzinie 10:40. Po informacjach wracamy do programu OFF Czarek.
(przerwa)
CŁ: Państwa i moim gościem jest Pani Doktor Aleksandra Kalata- Zawłocka, Zakład Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Rozmawiamy między innymi o publikacji, która ukazała się pod redakcją Pani Doktor, o publikacji zatytułowanej “Tłumacz języka migowego. Kim był? Kim jest? Kim będzie?”. Ta publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. Przed informacjami rozmawialiśmy o tłumaczeniach teatralnych. Są różne sposoby. Takie najprostsze: statyczne, czyli mamy na przykład parę tłumaczy, którzy stoją przed sceną i tłumaczą, ale to wywołuje efekt ping-ponga, czyli patrzymy co tłumaczy, wracamy wzrokiem na scenę, patrzymy na tłumaczenie, wracamy okiem na scenę. A więc to jest męczące. Tłumaczenie strefowe polega na tym, że dzielimy scenę na dwie, trzy strefy, i w każdej strefie jest tłumacz, więc jeżeli aktor czy aktorzy przechodzą do danej strefy, tłumaczenie tej osoby czy tych osób przyjmuje tłumacz w tej strefie, a w drugiej, w trzeciej kolejni tłumacze. I najlepsze jak na razie wydaje się tłumaczenie cieniowe, czyli każdy aktor, aktorka ma swój cień – tłumacza, który podąża za nim i tłumaczy. Czyli wtedy mamy cień aktora i aktorki, który tłumaczy. Możemy śledzić to co się dzieje na scenie. I nie zdążyliśmy jeszcze powiedzieć o tłumaczeniu eksperymentalnym.
AKZ: Tak, tak. Chciałam właśnie powiedzieć o tym. To też jest bardzo ciekawy rodzaj tłumaczenia, ciekawa forma tłumaczenia teatralnego. Jest to takie tłumaczenie dosyć rzadko stosowane, dosyć rzadko spotykane, natomiast zdarza się. Ono wymaga takiego wyjścia bardzo często tłumacza, wymaga takiego wyjścia ze swojej roli takiej typowo tłumaczeniowej. Tłumaczenie eksperymentalne polega na tym, że tłumaczenie jest wplecione w sztukę. I tłumacz staje się jednocześnie aktorem, tłumaczem. Ta granica między tym kiedy tłumacz gra a kiedy tłumaczy często się zaciera. To reżyser ma jakąś swoją wizję tego kim ten tłumacz w sztuce będzie. I to jest tak, że tłumacze, o ile na przykład przypadku tłumaczenia statycznego, strefowego czy cieniowego tłumacze doskonale zdają sobie sprawę z tego, co mają zrobić, jaka jest rola w tłumaczeniu czy w całym spektaklu, tak tutaj czasami tłumacze mają wątpliwości czy powinni się zgodzić przyjąć takie tłumaczenie takie zlecenie, bo nie bardzo wiedzą czy się odnajdą w takiej innej, podwójnej roli tłumacza aktora, jak daleko mogą się posunąć w tej swojej roli. Natomiast są też takie próby tłumaczenia eksperymentalnego. Tu w Polsce takim przykładem był Bunt Głuchych. Jeszcze o tym pisały Magda Schromova i Joanna Ciesielska właśnie w swoim artykule..
CŁ: “Piwnice. Zagadki spod podłogi.”
AKZ: Tak jest. Tak tak, przepraszam. Wyleciało mi z głowy.
CŁ: Proszę. Takie słuchowisko, opera.
AKZ: Tak, tak, tłumaczenie eksperymentalne, kiedy właśnie tłumacz jest tak ubrany właśnie jak aktor właściwie i trochę tak jak ten aktor zachowuje się na scenie. I wtedy to jest taki eksperyment właśnie, dlatego tak się to nazywa.
CŁ: No tak, ale proszę zauważyć. Pewnie nasi słuchacze i słuchaczki zgodzą się, że myśląc o tym, zaakceptowaliśmy, że to jest norma, że to co się dzieje na scenie tłumaczymy teraz dla głuchych, ale szanowni Państwo, proszę pamiętać o tym, że coraz więcej osób głuchych występuje w teatrze i wtedy trzeba odwrócić tę sytuację. Czyli to, co się dzieje na scenie, na której występują osoby głuche, trzeba przetłumaczyć na język polski.
AKZ: Tak jest, tak. Był taki u nas, jakiś czas temu, spektakl. Nazywał się “Jeden gest” i był tłumaczony z języka migowego na język polski. To jest właśnie to o czym Pan Redaktor wspomniał. Taka sytuacja odwrócona. Nie jest to sytuacja częsta, ale jak widać jest ona możliwa. No tak (śmiech). Częściej zdarza się tłumaczenie na język migowy, ale też gdy mamy do czynienia z głuchymi aktorami to jak najbardziej tłumaczenie może być wykonane na język foniczny. Znane są też przypadki, i właściwie jest ich całkiem sporo, dlatego że istnieją teatry głuchych na całym świecie, sztuk, które są wykonywane całkowicie w językach migowych i wcale nie są tłumaczone.
CŁ: A teraz coś, co właśnie wydaje się na pierwszy rzut oka albo na pierwszy słuch ucha niemożliwe, czyli jak tłumaczyć utwór muzyczny?
AKZ: Na ten temat bardzo szczegółowo, bardzo precyzyjnie, jasno wypowiadały się właśnie w swoim artykule Magda Schromova i Joanna Ciesielska. One pisały właśnie o tym jak można przekładać utwory muzyczne, tak z tekstem, jak i bez tekstu, na język migowy. I mówiły w swoim tekście, w swoim artykule o tym, że do tej pory właściwie przede wszystkim tłumacze tłumacząc piosenki, utwory muzyczne skupiali się przede wszystkim na tłumaczeniu warstwy tekstowej, czyli tak jak się tłumaczy właśnie u lekarza czy wiadomości w telewizji, że to co głusi odbiorcy tłumaczenia powinni dostać to jest tekst i to jest takie najważniejsze. Natomiast autorki artykułu zwracają uwagę na to, że no nie do końca tak jest, że utwór muzyczny ma w sobie coś więcej niż tylko tekst i coś więcej niż tekst powinno być przekazane w związku z tym. Dają przykłady tego jak można to zrobić np. mimiką, użyciem przestrzeni, użyciem różnych środków używanych w języku migowym, takich jak na przykład Visual Vernacular, takie jak Constructed Action. Czyli wszystkie zasoby, które język migowy posiada do tego żeby stworzyć pewien obraz tego co jest przekazywane w utworze.
CŁ: To jest fascynujące. Oczywiście pozostaje nam jeszcze poezja. Znowu przecież poezja to jest bardzo precyzyjny język, który ma wywoływać pewne skojarzenia. I kiedy rozmawiam z tłumaczami, tłumaczkami poezji to w tych rozmowach wychodzi ciężka praca, którą trzeba włożyć w znalezienie odpowiedniego przekładu, bo to nie jest tylko kwestia przełożenia słowo za słowo. To są emocje, dźwięki…
AKZ: Skojarzenia.
CŁ: No tak tak. No i teraz jak połączyć te pomosty? Jak połączyć te brzegi? Tutaj mamy przecież fascynujące dwa światy. Jak oddać coś, co wydaje się nieprzekładalne?
AKZ: Tak, to jest ogromne wyzwanie. Tłumaczenie poezji to jest ogromne wyzwanie dla tłumaczy, tak jak sam Pan powiedział, w takim tłumaczeniu nie skupiamy się na słowach, skupiamy się na całości przekazu, czasami na intencji autora, właściwie głównie na intencji autora tego wiersza, zamyśle, jakiejś wizji, którą autor chciał stworzyć. I tutaj wtedy nie zasadzamy się na samym konkretnym słowie, które trzeba oddać, typu słowo na znak, tylko tłumacz wtedy skupia się na tym jak to samo wrażenie, które zostało stworzone w oryginale powinno wyglądać, powinno powstać w utworze zamiganym. Jak to samo co jest w języku fonicznym będzie oddawało intencje autora w języku migowym, jak głusi by to ujęli, jak oni by to odebrali? Więc tutaj bardzo często tłumacz musi odejść od tej wersji w języku wyjściowym na rzecz właśnie takiej większej, swobodniejszej interpretacji utworu poetyckiego. Musi stworzyć pewien obraz, oddać pewien klimat, pewien nastrój, myśl, która szła za tym co opisują słowa w języku fonicznym i zrobić to w taki sposób jaki jest dostępny w języku migowym, właśnie używając tych wszystkich środków bardzo takich wizualnych: przestrzeni, mimiki. Bardzo często tworzą wtedy takie znaki właśnie tylko na potrzebę danego utworu, takie, które są bardziej, takie można powiedzieć, czasami pantomimiczne. Ten przekaz artystyczny bardzo dużo w sobie zawiera takiego właśnie aktorstwa, pantomimy też oczywiście języka jak najbardziej, ale też właśnie dodatkowo takich ozdobników czy różnych ozdobnych form językowych.
CŁ: Fascynujące. Pani Doktor, jakie są najważniejsze czy największe wyzwania stojące przed tłumaczami języka migowego? Czyli spójrzmy trochę w przyszłość.
AKZ: Tych wyzwań zwykle jest bardzo dużo (śmiech). Ale takie, powiedzmy na dziś… Na przykład gdy uczymy się języka migowego, gdy młodzi ludzie chcą zostać tłumaczami języka migowego, muszą mieć jakieś dobre źródło nauki tego języka, muszą mieć jakieś materiały, z których się będą uczyć czy jakieś standardy nauki języka migowego. W Polsce jeszcze na dzisiaj nie mamy takich ujednoliconych standardów nauki języka migowego. Na Uniwersytecie Warszawskim na Filologii polskiego języka migowego i w Instytucie Lingwistyki Stosowanej powoli dochodzimy do tego, jak języka migowego należy uczyć tak, żeby potem student, który kończy takie studia mógł pracować w charakterze tłumacza. Ale brakuje ciągle na przykład materiałów dydaktycznych w tym zakresie, również jeśli chodzi o przekład języka migowego.Tej literatury takiej fachowej, wciąż w języku polskim zwłaszcza, jest mało na dzisiaj. Poza tym brakuje nam certyfikacji tłumaczy też. Od wielu lat staramy się tworzyć jakiś system certyfikacji, który by pomógł ujednolicić tę jakość tłumaczenia, która jest dostępna na rynku tłumaczeniowym.To się do tej pory nie udało. Co jeszcze jest potrzebne? Jakie jeszcze są wyzwania? Takiej chyba większej, jeszcze cały czas, świadomości społecznej na temat tego kim jest tłumacz, że tłumacz to nie jest ozdoba w telewizji na przykład, że to nie jest rozrywka dla osób słyszących, które zamiast patrzeć na przekaz skierowany do osób słyszących, patrzą na tłumacza i mówią: “Och jej, jak ta pani pięknie miga, jak ona pięknie tańczy, pływa po tym ekranie”. Oczywiście język migowy jest piękny, tego nie da się zanegować i bardzo się cieszę, że osoby słyszące zachwycają się językiem migowym, zachwycają nie tylko nim również osoby głuche i sami tłumacze. Natomiast też ważne jest właśnie żebyśmy jako społeczeństwo pamiętali kim ten tłumacz jest, że on jest po coś w tej telewizji, w teatrze czy w jakimś innym miejscu i nie jest dla rozrywki, dla zabawy tylko ma przekazać to co my z łatwością otrzymujemy jako słyszący bezpośrednio, a osoby głuche tego bezpośrednio otrzymać nie mogą, czyli informacji i jakichś innych przekazów, na przykład artystycznych.
CŁ: Bardzo, bardzo Pani dziękuję za dzisiejszą rozmowę a Państwa odsyłam do publikacji, o której wspomniałem “Tłumacz języka migowego. Kim był? Kim jest? Kim będzie?”, która ukazała się pod redakcją Pani Doktor Aleksandry Kalaty-Zawłockiej z Zakładu Badań nad Przekładem Ustnym i Audiowizualnym w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Pani Doktor, bardzo dziękuję. Informację już za kilka minut, o godzinie 11:00. Po informacjach wracamy do programu OFF Czarek.
Dziękujemy za opracowanie transkrypcji członkiniom Stowarzyszenia: Kindze Chmielewskiej i Natalii Sobótce.
Publikację można zakupić na stronie Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego: https://www.wuw.pl/product-pol-17111-Tlumacz-jezyka-migowego-Kim-byl-Kim-jest-Kim-bedzie-EBOOK.html